Zdjęcie panoramiczne przedstawiające muzeum karkonoskie w Jeleniej Górze.
ODDZIAŁY
Zdjęcie przedstawiające oddział

Dom Carla i Gerharta Hauptmannów
ul. 11 Listopada 23
58-580 Szklarska Poręba

Zdjęcie przedstawiające oddział

Muzeum Historii i Militariów w Jeleniej Górze,
ul. Sudecka 83

Zdjęcie przedstawiające oddział

Muzeum Zamek Bolków
ul. Zamkowa 1
59-420 Bolków

Józef Gielniak i Technika Linorytu


1 kwietnia 2020

Józef Gielniak był mistrzem linorytu. Wcześniej, jako uczeń malował m.in. farbami akwarelowymi. Długo szukał takiej techniki, w której by się dobrze czuł. Niektóre techniki jak monotypia czy akwaforta nie dawały mu zadowalających efektów, a inne jak miedzioryt i drzeworyt wymagały użycia zbyt dużej siły fizycznej. Dopiero jego nauczyciel i mentor, prof. Stanisław Dawski, podsunął mu linoryt.
Jest to technika, która nie wymaga kosztownego warsztatu. Potrzebna jest tylko płytka linoleum, dłutko i wałek do farby.
Gielniak uważał, że wybór tej techniki nie należał do niego, że po prostu nie miał innego wyjścia. Uważał też, że jest ona pogardzana i skazana na niepowodzenie. Stało się jednak tak, że swoimi niecodziennymi grafikami spopularyzował ją wśród młodych artystów. Jego prace nie przypominają typowych linorytów, które mają duże czarne płaszczyzny poprzecinane ostrymi białymi liniami. W takich grafikach cięcie dłutem jest grube i głębokie. Pierwsze prace Gielniaka były faktycznie takie. Z czasem cięcie stało się dużo bardziej subtelne aż w ogóle nie było widać jego śladu.
Linoryt jest podobny do drzeworytu. Obie te techniki są formami druku wypukłego, różnią się tylko materiałem, w którym wykonywana jest grafika. Miejsca, które na gotowej odbitce mają pozostać białe, trzeba usunąć dłutem, a materiał, który pozostaje na miejscu przyjmuje farbę. Ona zostanie odbita wtedy na papierze. Najprostszą formą wykonania linorytu jest rycie linii, która ma pozostać biała. Inną metodą jest budowanie motywu na białym tle. Wtedy trzeba usunąć cały materiał i pozostawić tylko te detale, które mają się znaleźć na gotowej odbitce. Gielniak stosował obie metody, czasem nawet łączył je ze sobą. Było to bardzo czasochłonne. Wykonanie jednej pracy zajmowało mu nieraz nawet kilka miesięcy. Patrząc na wici poplątanych linii, czarnych kresek i kropek, które ścielą białe tło, nie dziwi długość tego procesu. Oprócz dłutka i płytki linoleum artysta musiał mieć dużo cierpliwości.

Helena Skwarek
Dział Sztuki

POWRÓT